Wewnętrzna równowaga
Co zrobić, by zachować wewnętrzną równowagę?
Zapewne zdarzyło Ci się nieraz pomyśleć o tym, że byłoby dobrze umieć pozostać w takim miłym stanie wewnętrznej równowagi, czyli po prostu czuć się dobrze… Choć jest to marzeniem wielu, a wszelkie mądre książki świata zachęcają do tego rodzaju pracy, można by uznać, że punkt startowy jest całkiem niezły.
Znam, to dobrze, ze swoich wewnętrznych poszukiwań i wielu nadziei żywionych w związku z nowymi lekturami. Nie chcę tutaj powiedzieć, że ich studiowanie na nic się zdało, bo oczywiście często był to początek pięknej przygody maszerowania różnymi drogami koncepcji, nurtów, porad itp. Natomiast, to, co było bardzo zauważalne, to fakt, że w miarę upływu czasu od przeczytania, czy dowiedzenia się o przełomowych koncepcjach życia psychicznego i często po prawie zachłyśnięciu się tymi ideami, nastawała szarość życia i wewnętrzne malkontenctwo. Znasz to skądś?
…”przecież to jest takie trudne”, „łatwo pisać, gorzej zrobić”, „no tak, ten to ma czas to może się takimi sprawami zajmować”,” jemu się udało zmienić, ale mnie się na pewno nie uda” itd …
Innymi słowy do głosu dochodził „wewnętrzny krytyk”, który zawsze Ci tak doradzi, że albo nie dasz rady, albo nie będzie Ci się chciało, albo uznasz, że to w końcu nie takie ważne. Po co się męczyć – powie ten „miły” wewnętrzny doradca i po sprawie.
Jeśli więc słyszysz tego typu wewnętrzny głos, to wiedz, że nie jest to wspierająca część Ciebie, mało tego, to właśnie ta część, która neguje zmiany będące szansą na nowe życie.
Często rozmawiam z ludźmi i słyszę podobne dylematy. Słucham „grzecznie”, bo nauczyłam się, że doradzanie w takiej sytuacji nie jest dobrym rozwiązaniem i słucham uważnie, zastanawiając się, gdzie jest dla tej konkretnej osoby granica dyskomfortu, po przekroczeniu, której ruszy lawina. Myślę sobie, że często różne wewnętrzne ograniczenia zatrzymują człowieka w drodze właśnie do wewnętrznej wolności, radości, poczucia spełnienia, czy wewnętrznego szczęścia.
Kiedy dopadają Cię smętne, powtarzające się myśli, niepokoje, czy lęki, kiedy czujesz, że masz mniej siły wiedz, że to normalny proces reagowania na to, co się dzieje na zewnątrz lub w Twoim wnętrzu. Normalny, ale nie oznacza to, że akceptowalny. Co mam na myśli?
Oczywistym jest, że trudno każdego dnia uśmiechać się od ucha do ucha, tryskać szczęściem i optymizmem, oraz wiarą, że będzie dobrze. Byłby to stan raczej mało naturalny, a dla wielu będący źródłem niepokoju, „czy ze mną wszystko jest w porządku?”. Natomiast zgoda na tkwienie we wszystkich osłabiających emocjach, zwłaszcza wtedy, gdy powody są na razie w sferze naszych myśli i lęków albo spoglądania na życie przez soczewkę smutku (co to się nie udało do tej pory?) jest dobrowolnym podkładaniem sobie nogi. Pomyśl o tym, gdy zaliczasz „doła”, bo inni mają takie super życie, lub nie możesz zasnąć, bo niepokój zakradł się do Ciebie i właśnie Cię dręczy.
Innymi słowy, chcę powiedzieć, że to TY decydujesz jak się czujesz, jak długo jesteś w określonych emocjach, czy nastroju. Można zatem powiedzieć, że to TY wybierasz. Kiedy dostrzegasz jakąś mało przyjemną emocją, możesz się jej przyjrzeć z punktu widzenia obserwatora i dalej zastanawiać się, czy ona aby na pewno jest adekwatna, zwłaszcza, co do natężenia. Możesz wrócić do dziesiątków sytuacji, gdzie czułeś się podobnie lub tak samo i przypomnieć sobie, że zawsze one mijały. Czy to co dziś Cię dotknęło, sprawiło Ci przykrość, wywołało złość będzie takie samo za tydzień, miesiąc, rok? Być może z takiej perspektywy wyda Ci się to niezwykle mało istotne.
Co bardzo interesujące, gdybyśmy zmierzyli czas i intensywność przeżywania pozytywnych emocji, to na tle negatywnych mogłoby się okazać, że „dajemy” dużo więcej uwagi i przestrzeni tym drugim. A to oznacza, że i w tym zakresie możesz wprowadzić zmianę. Przywołuj zatem dobre chwile, przyglądaj się im, poczuj te wszystkie radosne emocje, naciesz się nimi i wiedz, że takiego rodzaj zatrzymania przyniesie Ci szybciej poprawę, niż się spodziewasz. Możesz też pokusić się o „zbieranie” tych pozytywnych emocji i wracanie do nich np. tuż przed zaśnięciem.
Ktoś powie, a jeśli danego dnia nie zdarzyło się nic pozytywnego? Od razu podpowiadam, że w takim razie byłoby dobrze zmienić trochę kąt patrzenia i zacząć doceniać rzeczy drobne. Dawanie uwagi pozytywom tak samo rośnie, jak dawane jej rzeczom tak naprawdę niechcianym. Jeśli potrzebujesz i chcesz tej wewnętrznej zmiany perspektywy możesz to zrobić zaczynając od takich drobnych, a jakże ważnych kwestii. Zacznij zbierać uśmiechy, miłe gesty, dobre smaki, udane sytuacje, niespodziewane szanse, dobre zdrowie, wewnętrzne marzenia i pragnienia. To jest to, o co warto dbać i co warto pielęgnować!!!