Powiedz STOP
Są granice pomagania, dawania z siebie w relacji, troszczenia się o czyjeś dobro. Są granice, których przekraczać nie należy i konieczne jest powiedzenie w odpowiednim momencie NIE! Więcej z siebie dać nie mogę, nie potrafię, nie chcę…
Innymi słowy są sytuacje w których postawienie granicy w tym pomaganiu jest absolutnie niezbędne, by nie narażać siebie na wewnętrzny konflikt, niepokój, smutek, żal, spadek sił psychicznych.
Relacje między ludźmi nacechowane są różnymi emocjami, różnią się także stopniem bliskości oraz wagą tychże relacji. W zasadzie im relacja bliższa, ważniejsza, tym większa szansa na to, że właśnie ta wewnętrzna granica zostanie przekroczona.
Konieczne jest zatem przyjrzenie się z bliska i z dystansu jaką relację współtworzymy i czy czasem, gdy kierujemy się dobrym sercem, empatią i chęcią pomocy nie tworzymy warunków, które z biegiem dni, tygodni, czy lat sprzyjać będą wyczerpaniu, zniechęceniu, rozżaleniu, poczuciu bycia zawiedzionym.
Pomaganie innym jest dobre, pod warunkiem, że nie tracimy w nim samych siebie. Co to tak naprawdę oznacza? Jak to często bywa w życiu, czasami jesteśmy na fali wznoszącej i wtedy łatwiej jest nam zobaczyć drugą osobę w potrzebie, wtedy też ta pomoc nie jest tak kosztowna emocjonalnie (oczywiście), ale i w takim stanie ducha warto włączyć pewien rodzaj wewnętrznej busoli, by nie obudzić się za chwilę w sieci relacji, gdzie tylko my dajemy, spychając na margines swoje własne plany, potrzeby i dążenia.
O równowadze w relacji już pisałam, tutaj jednak mam bardziej na myśli zdrową i mądrą ochronę siebie przed wyczerpaniem, które może być do pewnego momentu niezauważone.
Dawanie z siebie, to proces w którym warto popatrzeć, co osoba doświadczająca wsparcia i pomocy robi z tym podarowanym potencjałem. Czy jest to relacja, gdzie mimo poświęconego czasu, bardzo dobrych i szczerych intencji z naszej strony potencjał ten jest marnowany i niedoceniany? To właśnie takie odniesienie pozwoli na rodzaj refleksji, czy aby nie tkwimy już w powtarzających się sytuacjach, gdzie jesteśmy w roli dającego zrozumienie, zainteresowanie, radę, czy dobre serce. Po wtóre warto zastanowić się, czy jest to proces chwilowy, ciągły, wzajemny, czy też jednostronny? Jeśli zdecydowanie częściej empatycznie troszczymy się o innych, a problemy drugiej osoby wydają się przybierać na sile, czy też ciągle pojawiają się nowe, powinno zdecydowanie zapalić się czerwone światło, bo oto jesteśmy na najlepszej drodze do wyczerpania, czy poczucia bycia wykorzystanym, choć często dzieje się to za naszym własnym przyzwoleniem.
Jeśli jesteś tak zwaną dobrą duszą, widzisz cierpienie i problemy osób wokół pamiętaj, że posiadając taki dar jesteś tym bardziej narażony na wchodzenie w takie eksplatujące relacje i doświadczenia. Wynikają one z jednej strony z Twojej wrażliwości, a z drugiej z łatwej i odruchowej zdolności spieszenia z pomocą.
Jak zatem zadbać o swoje zdrowo postawione granice, tak, by nie czuć się egoistą, ale też nie pozwolić sobie na taki rodzaj nierównowagi?
Pomocne jest tutaj popatrzenie z dystansem np. na jakiś konkretny odcinek czasu, w którym relacja się toczy, wg. schematu opisanego powyżej. To zatrzymanie i spojrzenie niejako z boku, bez nadmiernych emocji ułatwia zrozumienie mechanizmów automatycznie uruchamiających się w sytuacji JA pomagający i TY oczekujący pomocy. Patrząc bez emocji, analizując fakty możesz bez problemu dostrzec proporcje, a gdy już je sobie uświadomisz, poczuć te emocji, które towarzyszą temu bilansowi. Jeśli pojawi się złość, frustracja, zawiedziona nadzieja, rozczarowanie, niemiłe zaskoczenie, to możesz być pewien, że granica ta została już przekroczona.
Naukę, jaką trzeba sobie wziąć z tego typu doświadczenia można wykorzystać w przyszłości, by być bardziej uważnym i umieć zatrzymać się. Tak, by ponownie ofiarując innym pomoc, nie stracić z oczu własnej kondycji psychicznej, własnych celów, marzeń i pragnień. Jest to bez wątpienia proces przypominający swego rodzaju trening, który ma na celu bycie równie pełnym empatii i zrozumienia dla samego siebie.
Nie ma w tym niczego złego, że mając tego rodzaju świadomość chcesz chronić swoje zasoby i podejmujesz własną, niezależną decyzję, kiedy, komu i z jaką intensywnością pomagać.